Improwizacje
Klub "Rynek 13", Kraków,
luty lub marzec 1967
Akcja miała miejsce podczas jednego z "kwadransów poetyckich", które co czwartek odbywały się w klubie "Rynek 13". Artysta rozpoczął akcję od improwizacji muzycznej na znajdującym się w sali fortepianie. Po chwili do grania dołączył się na trąbce Tomasz Stańko. Warpechowski przeszedł następnie do improwizacji słownej dla której punktem wyjścia był cytat poetą się nie jest, poetą się bywa (C.K. Norwid).
Zdjął z siebie koszulę, białą, non-iron, i owinął nią pięcioramienny świecznik z zapalonymi świecami. Koszula zaczęła się palić, a topiący się nylon Warpechowski zbierał i zatapiał w miednicy z wodą. Na jego palcach pojawiły się bąble.
Dalej improwizował kolejny tekst, zaczynając od wyliczania imion i nazwisk tragicznie zmarłych poetów: Gerarda de Nerval, Mariny Cwietajewnej, Sergiusz Jesienina, Lautreamonta, Majakowskiego. Jednocześnie bazgrał na przygotowanej wcześniej tablicy z przypiętym kartonem, unikając narysowania czegokolwiek.
Następnie wziął do ręki werbel i zapytał kiedy i przy jakiej sile uderzenia pałką skóra bębna zostanie przebita. Zaczął od delikatnych uderzeń stopniowo zwiększają siłę, ale skóra pozostawała cała. Tę sytuację Warpechowski skwitował stwierdzeniem, że poeci nie mają siły, w końcu jednak przebił naciąg werbla uderzając szpicem pałki.